Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Karmelia
Duch
Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Legnica welcome to
|
Wysłany: Pią 13:57, 22 Wrz 2006 Temat postu: [Z] Na kocią łapę. |
|
|
Pierwszy w moim życiu fanfik, który ma zakończenie xD Efekt gorączki twórczej. Przy dobrych wiatrach stanie się częśćią większego fanfika, i wtedy trochęgo zapewne przeredaguję ;) To mój debiut literacki tutaj, więc bądźcie łaskawi ^^
Dedykowane LLP-
To wszystko Twoja wina!
Co tu kryć – Minerwa McGonagall była wściekła.
W ciągu swojego całego długiego życia, a żyła już parę dobrych dekad, nie spotkało jej coś podobnie deprymującego. Na samą myśl o całej tej chorej sytuacji pazury wysuwały się spomiędzy opuszków łap, wbijając się w drewniany parapet, futro stawało dęba na grzbiecie, a ogon poruszał się na boki gwałtownie jak bicz albo zwariowane do reszty wahadło. Nie mogła też – z racji kłów - zacisnąć swoim zwyczajem ust w bladą, wąską linię.
A na dodatek ona... Merlinie, ratuj!
Nimfadora Tonks podeszła do okna, nie przerywając monologu, który w jej przekonaniu miał nieść pociechę. Ubrana była w podkoszulek, co najmniej dwa numery za duży, z nadrukiem wielkiego, złocistego „A” wpisanego w okrąg. Mieniące się odcieniami fioletu włosy sterczały jej na wszystkie strony nie gorzej niż Potterowi, a przy każdym ruchu dzwoniła przypiętymi do spodni łańcuchami, jakby przedrzeźniała jakiegoś ducha.
- To ostatni dzień... Proszę się nie martwić, na pewno wszystko wróci do normy. A nawet jeśli się nie uda... – Na chwilę zapadła ciężka cisza. – No cóż, jako kotek to ma pani psor swój urok – dodała wesoło Tonks i swobodnym gestem podrapała nauczycielkę transmutacji za uchem. Minerwa zjeżyła się cała, od nosa po czubek ogona, syknęła i zeskoczyła na podłogę.
- Nie sądzę, żeby w takich okolicznościach spoufalanie się było... – zaczęła reprymendę, ale do uszu Tonks i jej własnych doszło tylko niskie, basowe i bardzo nieprzyjemne „miau”. McGonagall zdusiła przekleństwo, usiadła i zaczęła w zapamiętaniu lizać prawą rę… Łapę.
Przez ten „urok”, jak to pięknie określiła Tonks, od dwóch tygodni musiała dokładać wszelkich starań, żeby opędzić się od wielkiego, rudego kocura Hermiony Granger.
-... do dziś nie mogę pojąć – mówiła Tonks, klękając na drewnianych klepkach obok Minerwy- co Szalonookiemu strzeliło do tego skołowanego łba! Ja rozumiem, że ma drewnianą nogę, sztuczne oko, a spora część jego nosa znajduje się daleko stąd - każdy by na jego miejscu trochę ześwirował... Rozumiem, że taszczy ze sobą te swoje fałszyskopy, zwierciadła, wykrywacze, kufry i piersiówkę… Czasem to się ten złom nawet przydaje – Minerwa zdusiła pytanie, czy Tonks ma na myśli któreś z konkretnych, wymienionych wyżej urządzeń i zajęła się myciem twa… Pyska –... ale, na litość boską, on jest od łamania klątw, nie od rzucania!
Wicedyrektorka Hogwartu niechętnie przyznała młodej aurorce rację. Moody tym razem naprawdę przesadził. To chwalebne, że na potrzeby Zakonu starał się nauczyć rzadkich i trudnych zaklęć, ale żeby testować swoje umiejętności w taki sposób?! Dwa długie tygodnie, bez przerwy w ciele kota... Czas męki miał się ku końcowi, i Minerwa obiecała sobie, że wypatroszy Alastora gołymi rękami, kiedy tylko te ręce odzyska.
Czyli za... Rozejrzała się za zegarem... Za jakieś dziesięć minut.
Co dziwne, nawet nie poczuła, kiedy czar ustąpił. W jednej chwili myła sobie owłosioną łopatkę, a w drugiej nie mogła do niej nawet dosięgnąć. Nie mówiąc o tym, że z wystawionym językiem wyglądała śmiesznie. Tonks stała zapatrzona w sufit - Minerwa zdążyła sprawdzić, czy nie zostały jej kocie uszy, wąsy i ogon, nim młoda czarownica odwróciła głowę.
- Hurra!!! – wrzasnęła i doskoczyła do niej.
- Ciszej, dziewczyno! – McGonagall starała się, by jej głos brzmiał surowo i spokojnie, jakby nie stało się nic nadzwyczajnego – Jeśli obudzisz panią Black, Molly wydrapie ci oczy...
- Pójdę wszystkim powiedzieć...- młoda czarownica wybiegła z pokoju, plaskając stopami po podłodze. Kto normalny chodzi po tym domu boso?, zastanawiała się wicedyrektorka z niesmakiem na myśl o warstwie starego kurzu, mysich odchodach i Merlin jeden wie jakich paskudztwach.
Przeciągnęła się na pełną długość, aż chrupnęło jej w stawach. Otrzepała szatę, spojrzała na nią z ukosa, by zobaczyć, czy nie jest brudna z tyłu. Sięgnęła rękami do włosów – ku jej uldze kok wciąż był gładki i ciasno upięty. Strząsnęła pyłek z mankietów, po czym po ruszyła po schodach w dół, do kuchni.
- ALASTORZE MOODY!!!- huknęła od samych drzwi, a wszyscy ci, którzy chcieli ją uściskać albo pogratulować powrotu do ludzkiej postaci, zamarli w pół drogi. Molly zastygła, niepewna, czy odłożyć półmisek pełen ciastek, czy wciąż go trzymać, Remus stał dziwnie pochylony nad stołem, jakby nie wiedział, czy lepiej się wyprostować, czy z powrotem usiąść, Syriusz znieruchomiał z butelką piwa w ręku, a Tonks z butelką Ognistej Whisky – Bądź pewien, absolutnie pewien, ten wybryk nie ujdzie ci na sucho! Jeśli jeszcze raz, kiedykolwiek, będziesz chciał wypróbować na mnie zaklęcie, które właśnie poznałeś, nie zdając sobie sprawy z jego...
Urwała niespodziewanie. Wcale nie dlatego, że Moody podszedł do niej, ściskając w rękach wielki bukiet magnolii, które wyglądałyby zupełnie zwyczajnie, gdyby nie to, że płatki miały w szkocką kratę. Zakryła usta dłonią i najszybciej jak mogła wybiegła z kuchni. Przez kilka chwil wszyscy patrzyli na siebie osłupiali.
- Chyba nie spodobały się jej kwiaty, Szalonooki – rzuciła Tonks, po czym całe towarzystwo ruszyło za McGonagall.
- Pani profesor, czy wszystko w porządku? – spytał Lupin w imieniu stojącej pod drzwiami grupki, choć odgłosy dochodzące z łazienki wyraźnie wskazywały, że nic nie jest w porządku- Czy możemy jakoś pomóc?
- N.. Nie!- usłyszeli między dwiema długimi seriami charknięć, chrząknięć i splunięć, ale nikt nie potrafił dokładnie określić, czy to odpowiedź na pierwsze, czy drugie pytanie. Nim jednak zdążyli rozważyć tę kwestię, niesmaczne dźwięki w pomieszczeniu obok umilkły, a pani profesor wyszła na korytarz. Pięć par oczu wpatrywało się na nią intensywnie, kiedy ocierała usta wierzchem dłoni.
- Kłaczek! – burknęła, piorunując Moody’ego wzrokiem, i z myślą o kieliszku starej, dobrej Ognistej Whisky odmaszerowała do kuchni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Karmelia dnia Pią 16:54, 22 Wrz 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kejtova
Sky
Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z niebiańskiej plaży
|
Wysłany: Pią 15:07, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dość krótkie, ze tak powiem, bardzo krótkie. Ale całkiem przyjemne, nie spodziewałabym się takiego zakończenia.
Mogłby być jednkaże trochę więcej myśli samej wicedyrektorki, bo brakuje to jej temperamentu. Tonk była okej, jak zwykle rozptrzepana, ale optymistyczna.
I Kermelku, beta, beta jest potrzebna. Od zaraz!
Przed i po każdym myślniku spacja, starsznie dużo braków przecinków. Przez to opowiadanie strasznie traci na wartości.
Pomyśl o tym na przyszłość. ;)
Pozdrawiam
Keja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ata
Vampire Council Member
Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...
|
Wysłany: Pią 15:28, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
*w głowie Aci zapala się lampka - uwaga, nowy autor do pomęczenia (;...*
Nie spotkało (kogo, czego?) - jej.Brak spacji.Za duży. Cytat: | na wszystkie strony, nie gorzej | Zbędny przecinek.Brak kropki.Wielką literą. No, i brak spacji - o tym później (;. Cytat: | Molly wydrapie Ci oczy... | Co to, list? Nie "Ci", tylko "ci", z małej litery.
Nie, tak w sumie to nie chce mi sie wypisywać wszystkich potknięć, a jak na tak krótki tekst jest ich naprawdę sporo. Keja (jak zawsze) ma racje, beta jest tu niezbędna. Zdecydowanie.
A z tymi myślnikami to naprawdę dałaś ciała. Spacje się przydają!
Zakończenie absolutnie rozbrajajace XD. Na dodatek wyobraziłam sobie Minerwę z tymi słynnymi oczkami Kota ze Shreka... Mrrau ;).
Tylko troche mi nie pasuje postać Moody'ego. E, no, bez jaj. Moody to akurat postac, któa w fickach nie-parodiowych nie powinna bycć według mnie niekanonicxzna, a tu...
Ale cóż, nie było tak źle. Zwłąszcza jak na pierwszego dokończoengo ficka :).
Atuś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karmelia
Duch
Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Legnica welcome to
|
Wysłany: Pią 16:35, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Uff... Poszło prawie bezboleśnie ^^ Wskazane błędy poprawiłam (dzięki, Atuś). To, że nie poprosiłam o betowanie, to nie moja pycha i zadufanie w sobie, tylko... Po prostu nikt mi nigdy nie powiedział, że by się przydała ^^''
Zaimek "Ci" z dużej litery zaplątał się pewnie przez pisanie masy listów ;)
Moody... Mea culpa, mea culpa... Nie przyłożyłam się, wiem ;)
Męczcie, moja drogie, męczcie... Ja lubię
Cytat: | Kermelku, beta, beta jest potrzebna. Od zaraz! |
Karmelku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejtova
Sky
Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z niebiańskiej plaży
|
Wysłany: Pią 16:48, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Poprawiłaś?
Ale wiesz, mogłabyś także zrobić coś z tymi spacjami przed myślnikami, wtedy tekst wydaje się bardzie przyjrzysty i lepiej dopracowany.
Cytat: | -ALASTORZE
-Kłaczek!
-To |
Tu i w zasadzie na początku każdej wypowidzi brakuje tej spacji. ;)
A za literówkę przepraszam Karmelku. ;*
Pozdrawiam
Keja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karmelia
Duch
Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Legnica welcome to
|
Wysłany: Pią 16:56, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
(męczą mnie, męczą, yeah! )
Zrobiło się, Kejo :)
Od razu ładniej to wygląda, wierz mi. ;)
K.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|